Moją ulubinoą sceną z filmu jest moment w którym Christine widzi po raz pierwszy w lustrze Upiora, podąrza za nim do jego mrocznej kryjówki śpiewając z nim w duecie przepiękną piosenkę " The Phantom of the opera". Te cienie i blaski, wspaniała muzyka sprawiła, że wraz z bohaterami " znalazłam się w tajemniczym świecie Erika". To moja ulubiona scena, a jakie wam się podobały?
( Na prośbę jednej osoby wprowadziłam temat na forum) Piszcie, dzielcie się swymi odczuciami!
właśnie wróciłam z filmu, było super.Najlepsza scena to pocałunek z upiorem"i wyznanie miłości w lochach pod koniec filmu
właśnie wróciłam z filmu, było super.Najlepsza scena to pocałunek z upiorem"i wyznanie miłości w lochach pod koniec filmu
Dzięki za ten temat (to była moja prośba).
Moja ulubiona scena jest, gdy Erik i Christine śpiewają 'The Phantom of the opera" i "Past the point of no return", w tych dwóch scenach wyrażnie widać ich emocje i jakże piękne uczucie-miłość.
maja ulubiona scena byl moment zdiecia maski przez upiora na ktory przez caly fim najbardziej czekalam... i kiedy sie calowal z christina... to bylo super bo sama bym go z checia pocalowala pomimo ze mial kilka bablow... szkoda ze nie bylo wiecej takich scen... scena pocalunku z raulem mi sie nie podobala tylko z upiorem... ale to trfalo tak krotko szkoda...
i napewno nie wybralabym raula za meza...
ulubiona scena ... hmmmm trudno wybrac, ale mi najbardziej podobala sie cala scena w podziemiach[od momentu, gdy Christine przenika przez lustro, do momentu gdy oddaje Upiorowi maskę, którą wczesniej zdjela] Mysle ze wtedy do czegos doszlo, choc nie jest to pokazane doslownie, poniewaz gdy Upior kladzie Christine do loza to ma ponczochy, a gdy spiewa "Remember" to juz ich nie ma, Erick nie ma kamizelki, a pomadto ma rozpięta koszulę <niezle ciacho>, poza tym gdy Kryśka śpiewa oboje sa jacys tach uchachani :)
maja ulubiona scena byl moment zdiecia maski przez upiora na ktory przez caly fim najbardziej czekalam... i kiedy sie calowal z christina... to bylo super bo sama bym go z checia pocalowala pomimo ze mial kilka bablow... szkoda ze nie bylo wiecej takich scen... scena pocalunku z raulem mi sie nie podobala tylko z upiorem... ale to trfalo tak krotko szkoda...
i napewno nie wybralabym raula za meza...
Moja ulubina scena to wykonanie Don Juana "Point of no return" dosłownie wbiło mnie w fotel, te emocje, naprawde wygladało jakby go kochała w tym momencie. Zresztą cały ten musical to jedna wielka niezapomniana scena, dawno nic mnie tak bardzo nie olśniło w kinie.
Christine całowała Eric'a z wielkiej i namiętnej miłości i gdy tak stali w miłosnym pocałunku czuła do Eric'a wielkie uczucie- miłość.
Jedna z pierwszych scen kiedy po odsłonięcu żyrandolu przenosimy sie w przeszłośc w czasy swietności opery.
Dla mnie ulubioną sceną jest caaaaaaały film!!!!
Bo co się będę powtarzac? I tak kocham Upiora, więc wszystkie sceny z nim były cudowne!
Ot co! ;]
No, nareszcie widzę osoby które naprawdę kochają ten film. Wszystkich pozdrawiam i dziękuję za odpowiedzi. Zachęcam też innych do udziału w tej " debacie". Niech żyje " Upiór w Operze"!!!
Ja mam parę ulubionych scen w "upiorze w operze" jedną z nich jest pojawienie się upiora w trakcie balu maskowego, scena duetu Christine i Upiora w trakcie "Don Juana", no i oczywiście pierwsze spotkanie Christine z Erickiem oraz oprowadzenie jej po podziemniach. A tak w ogóle to cały film jest rewelacyjny!!!!! Świetna, przejmująca muzyka, która nawet teraz chodzi mi po głowie :), dobra gra aktorów no i wspaniały upiór, z którym ja, gdybym była Christine zostałabym forever!!!!!!!!!!
moja ulubiona scena jest wtedy gdy upior idzie sie kompac nad jezioro i zdejmuje ciuchy... i choc w mroku nic nie bylo widac to i tak to byla najfajniejsza scena...
moja ulubiona scena to gdy upior sie przebiera i zakladada inne ciuchy... a drzwi niechcacy sie uchylaja i christina wszystko widzi...
a moja ulubiona scena to gdy raul po rozmowie z christina na dachu niechcacy sie potyka i spada z dachu... a potem zdrapuja jego resztki z ulicy a christina wraca do upiora by mu obwiescic radosna nowine...
a moja ulubiona scena to gdy christina nie chcacy spada w przepasc, raul wpada pod dorozke... a upor uczy spiewac meg i potem sie w sobie zakochuja i razem postanawiaja spedzic reszte zycia...
moja ulubiona scena to gdy raul rozmawia z christna na dachu opery...
pyta sie co czuje do upiora a ona szczerze odpowiada ze go kocha i zeby on ( raul ) sie od niej odczepil... wtedy raul sie wkurza mowi ze jest jedynie zwykla tancerka i ze powinna sie cieszyc ze tak bogaty czlowiek zabiega o jej wzgledy... zaczyna ja szarpac a wtedy upior wychodzi z ukrycia i walczy z raulem za to ze obrazil christine... konczy sie tym ze upior wygrywa... caluje sie z christina a potem wraca z nia do podziemia i sa razem szczesliwi... i pomimo ze upior wyjawia dziewczynie swoja twarz ona twierdzi ze z nim zostanie na zawsze...
Ok. Możecie jak najbardziej trochę pofantazjować na temat ulubionych scen z Upiora w Operze, ale bez przesady- filmowi oprucz kilku rzeczy tak naprawdę niczego nie brakowało. Acha byłabym zapomniała. To nie jest debata dla przeciwników tego filmu. Dla nich są takie tematy jak Kiczowaty film i jak wileu go nazywa - Gniot. Upiór w Operze to wspaniały film i Ci którym się nie spodobał muszą popracować nad polubieniem musicali, a Ci co twierdzą że je lubią ( a ten im się wybitnie nie podobał) wcale nie miłośnikami tego typu filmów. Lepiej niech się zastanowią za nim na coś pójdą czego wcale nie mają ochoty zobaczyć. Ja widziałam sztukę "Koty", oglądałam "Chicago" i jakoś po " Upiorze w Operze" wcale nie narzekałam. Byłam zachwycona!!!
{ To taka mała rada dla konkurencji...}
Pamiętacie scenępocałunku Christine i Eric'a?
Wyobrażacie sobie takie coś:
Christine całuje się z Eric'em, on obejmuje ją wpół, ona czuje jeszcze większy przypływ miłości do Eric'a, obejmuje go wokół szyi, i stoją tak w namiętnym, miłosnym pocałunku, Eric mówi, że bardzo kocha Christine,
Christine mówi, że bardzo kocha Eric'a, i zostają razem.Christine i Eric kochali się namiętną, prawdziwą miłością.
Bylo kilka scen ktore najbardziej mi sie podobaly.
1- scena pocalunku Upiora z Christine (hehe chyba kazdemu sie podobala)
2 - scena,w ktorej Christine zrywa mu maske i 'odezwa' Upiora do niej ;)
3 - poczatek sam, gdy czarnobiale tlo nabiera koloru, teatr odradza sie na nowo
4 - gdy zyrandol spada i muzyka temu towarzyszaca
No to narazie tyle :)
Moja Ulubiona wymyślona scena?
Hmmm.. No więc: Gdy Upiór płynie łódką Z Christine a ta śpiewa, om krzyczy: "Sing my angel of music" "Sing For me!!" A ona coraz głośniej. I w punkcie kulminacyjnym jej śpiewu, Upiór nagle wypycha ją z łódki i odpływa z komentarzem: "Należy jej się. Za dwie godziny skapnie się, że woli jakiegoś geja niż mnie"
podoba mi sie pomysl ulubinej wymyslonej sceny i mam prosbe zeby kto dodal osobny temat na drzewku wlasnie o takiej nazwie zeby inni tez sie o tym dowiedzieli....
moja ulubiona wymyslona scena to wtedy gdy christina wpada pod dorozke... a meg zeby pocieszyc biednego upiorka zaczyna spiewac i upior zakochuje sie z kolei w niej a ona mowi ze zawsze o nim wiedziala tylko ze madam giri jej zabraniala go odwiedzac.... i kochaja sie i rodza im sie trzy male upiorki...
a moją naj-naj-najulubieńszą sceną jest, kiedy Upiór śpiewa na dachu Opery ('All I ask of you/ reprise'), a dokładniej jak wbiega na posąg na dachu i wykrzykuje/ wyśpiewuje słowa
"you will curse the day
you did not do
all that the phantom asked of you"
Mnie najbardziej podobała sie scena na początku filmu, kiedy zostaje podniesiony żyrandol i cały teatr staje sie taki jak dawniej (a do tego ta muzyka, Boska po prostu).
Mnie najbardziej podobala sie scena plyniecia lodka Christine z upiorem *.* Ale go musialo korcic kiedy widzial te jej podwiazki XD Pozatym zachowal sie wobec niej jak prawdziwy gentlemen, kiedy jej nie tknal jak zemdlala *.*
Moja ulubiona scena. Hmm.... Upiór pracujący nad don Juanem Tryumfującym,
i gdy Charlotta zaczyna rechotać XD
Moja ulubiona scena...trudno powiedziec, bo kocham cały film...ostatnio miałam takiego fioła, ze obejrzałm go 3 razy pod rzad:P albo i wiecej:P
Ale najbardziej mi sie podoba scena z operą "Don Juan" i piosenka "Past the point of no return" a przede wszystkim ten fragm na tym mostku..."Na jeden twój znak na świata pójdę kres..."...no jakby mi ktos tak zaśpiewał...to bym chyba umarła...a juz w szcególności taki upiór jak Gerard...<buja w obłokach>
Cały musical jest poprostu cudny...jestem jego wielką fanka...juz wszystkim moim przyjaciółkom go włączyłam...<--miałam pretekst zeby go jeszcze pare razy obejrzeć:)...Kto nie oglądał...albo sie zastanawia...GORĄCO POLECAM...w tym filmie idzie sie zakochac:):*
to było cudowne. w zasadzie Gerard Butler mógłby stanąć u nas w Polsce na jakimś podwyższeniu na starówce i za 20zł złapać za ręce i zaśpiewać, za 30zł wziąć na ręcę i położyć w łożu łabędzim a za 100zł pocałować;) oczywiście wszystko w tej piekielnie seksownej pelerynce, czarnej peruce i masce;) mógłby zrobić takie tournee dookoła świata a spałby na workach z pieniędzmi:} a tak btw. on pali ponad 60 fajek dziennie! to chyba jak kończy mu się papieros to następnego odpala od tego
Tak, to była wspaniała scena, ale mnie najbardziej podobał się moment, kiedy Upiór i Christina śpiewali razem na scenie piosenkę The point of no Return. Szczerze mówiąc dostałam takich miłych dreszczy. Wspaniały musical
Ja się postaram streścić ale chyba to będzie trudne...
Od początku:
-O momencie podnoszenia żrandola chyba nie musze wspominać prawda? Zwłaszcza pierwsze dźwięki cudownej Uwertury...
-Podoba mi się moment po przejściu przez lustro tuż przed "The Phantom of the Opera" jak Christine przez ułamek sekundy wacha się czy podac rękę Erykowi...
-"The Phantom of the Opera"
-gdy Eryk w Music of the Night pokazuje Christine jej manekin a potem zemdloną niesie do łózka i ten tekst: "Help me make the music of the night"
-Jak dyrektorzy próbują zachęcić Charlottę kolejnymi nowymi podarunkami :D
-ropucha :D:D:D
-"Wandering Child"
-"Twisted Everywere" (o ile tak się to pisze...)
-Jak w "The Point of No Return" Christine nagle jakby okazuje uczucia do Eryka a Roul zaczyna beczeć :D i późnije jak Upiór ją tuli... i jak ona ściaga mu maske...
-Piękna scena upadku żrandola... do tego cudowna muzyka, panika, ucieczka, pieknie nakręcone, pożar...
-W lochach Christine spiewa Upiorowi "Pittiful (coś w tym stylu) creature of darkness, what kind of life do you know, God give me courage to show you-you are not alone..." i pocałunek, od tamtej pory aż do końca filmu byłam cała we łzach i już do momentu kiedy świeczka gaśnie wszystko mi sie podobało (nie wazne że na twarzy Upiora był cień Christine jak ona miała odejść a cień wyraźnie świadczył o tym że ona tam stoi :D), po prostu wszystko... Odejście Christine, zbicie luster...
Ech...
Powinnam jeszcze dopisać: widok róży na grobie Christine de Chany... To przepełniło czarę i łzy trysnęły na maxa...
eeeeeeeeeee .. Christine de Chany .. zygać mi sie chce .. Wolalam Christine Daee albo Christine Upiorkowatą :D
Mi osobiście podobał się cały film, jednak jako tancerz nie mogę nie zwrócić uwagi na świetny moment, kiedy podczas balu maskowego grupa tancerzy schodzi po schodach z wachlarzami... po prostu świetna choreografia, po mistrzowsku zgrana z muzyką... czapki z głów ;)
Lubię też scenę w holu opery kiedy wszyscy odczytują listy od upiora :D Nie ma to jak dobrze zrobiony dialog muzyczny.
Widzę że mamy do czynienia z kimś kto zna się na rzeczy :) Oczywiście muszę przyznać że oba fragmenty są świetne. Czytanie listów... no co ja się będe powtarzać? ;P
Bo ja wiem czy się znam... po prostu tańczę od trzynastu lat i nie mogę nie zwracać uwagi na scenę tego typu ;)
Od trzynastu lat... Jak bym nie przerywała moich lekcji tańca to teraz tańczyłabym 10 lat... W każdym razie na pewno znasz się lepiej niż ja ;)
Moje ulubione sceny to:
- The Mirror
- Phantom of the Opera
- Music of the Night
- All I ask of you + reprise
- Why so silent na balu
- Walka na cmentarzu
- Point of no return - zwłaszcza na moście
- Pocałunek Upiora i zbicie luster
- Końcówka na grobie też wzrusza :)